Administracja USA ogłosiła w środę, że 2 kwietnia nałoży 25-procentowe cło na wszystkie importowane samochody osobowe i lekkie ciężarówki. Dotychczasowa stawka wynosiła 2,5 proc.
"Wiadomo, że będzie to miało wpływ na gospodarkę europejską. Nie jesteśmy bezpośrednio dotknięci tymi cłami, bo nie jesteśmy producentami samochodów na skalę, by miało to znaczenie, ale jesteśmy podwykonawcami dla wielu fabryk ulokowanych w Europie, więc może to mieć wpływ na ich kondycję (kooperujących zakładów - PAP)" - wskazał Donald Tusk podczas konferencji w polskiej ambasadzie w Paryżu po spotkaniu europejskich przywódców w sprawie pomocy dla Ukrainy.
Premier zauważył, że groźnie brzmiące zapowiedzi amerykańskiej administracji dotyczące wprowadzenia ceł nie zawsze się sprawdzają. "Polityka celna prezydenta Trumpa jest zaskakująca i sprawia wrażenie spontanicznej, musimy zapewnić, żeby Europa solidarnie reagowała, ale bez nerwów" - zaznaczył Tusk.
Dodał, że Europa musi wziąć na siebie odpowiedzialność za to, aby relacje transatlantyckie przetrwały, mimo że "po drugiej stronie Atlantyku słychać głosy, które to kwestionują".
Premier odniósł się również do pogłosek, według których Amerykanie i Rosjanie planują wspólne uruchomienie gazociągu Nord Stream. "Pogłoski te nie mają nic wspólnego ze strategią Europy, która polega na działaniach, które mają nas w pełni uniezależnić od dostaw surowców energetycznych z Rosji i Europy, która myśli o wzmocnieniu sankcji, a nie wznowieniu relacji gospodarczych z Rosją" - podkreślił premier.
W ocenie Donalda Tuska do Waszyngtonu dotrze informacja, że Europa nie jest zainteresowana "takimi działaniami".(PAP)